Nie tylko maszyny, ludzie też


14-07-2018 21:18:11

Informatyka potrzebowała wysokiej klasy specjalistów, a tych było niewielu. Na początku, gdy celem było budowanie maszyn, zajmowali się tym głównie matematycy i inżynierowie elektronicy. Potem włączyli się fizycy, astronomowie i reprezentanci najróżniejszych profesji, często od informatyki bardzo odległych.

Komputery aż tak ich zafrapowały, że porzucili wyuczony zawód i po czasie, zmagając z praktycznymi problemami, stawali się pełnoprawnymi informatykami. Innych nie było, bo przecież ta dziedzina na uczelniach jeszcze formalnie nie istniała.

Regularne wykłady na tematy związane z komputerami na początku organizowano w ramach istniejących już wydziałów łączności politechnik. W Katedrze Konstrukcji Telekomunikacyjnych i Radiofonii Politechniki Warszawskiej pierwsi absolwenci specjalności maszyny matematyczne opuszczają uczelnię już w 1962 r. Rok później nauczanie studentów w specjalności maszyny matematyczne rozpoczyna Katedra Konstrukcji Maszyn Cyfrowych Wydziału Łączności Politechniki Wrocławskiej. Oba te miejsca wykształciły znaczną część podstawowej kadry polskiej informatyki aktywnej w kilku następnych dziesięcioleciach.

Co ciekawe, już wtedy szkoły średnie nie pozostawały w tyle. We włocławskim Liceum Ogólnokształcącym im. Adama Mickiewicza powstała w roku szkolnym 1964/1965 klasa informatyczna z przedmiotem „Programowanie i obsługa maszyn cyfrowych”. W następnym roku dołączyło kolejne wrocławskie liceum, a później warszawskie (obecnie im. Staszica).

Instytucjonalnie w instytutach

Lata 70. to okres konsolidowania się zespołów prowadzących w uczelniach akademickich badania i dydaktykę w obszarze informatyki. W 1969 r. powstaje na Uniwersytecie Warszawskim Instytut Maszyn Matematycznych, by w 1975 r. - po połączeniu z Zakładem Obliczeń Numerycznych - przekształcić się w Instytut Informatyki UW. W tym samym przełomowym roku powstają Instytuty Informatyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego. Politechnika Gdańska utworzyła w 1969 r. Instytut Cybernetyki Technicznej, przemianowany w rok później na Instytut Informatyki. W 1970 r. Politechnika Warszawska organizuje Instytut Budowy Maszyn Matematycznych, w 1975 r. przekształca go w Instytut Informatyki.

Nazwa "Instytut Informatyki" okazała się trafnym wyborem. Dostosowywały się więc do niej kolejne uczelnie. W 1980 r. Instytut Informatyki powstał na Politechnice Łódzkiej i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, w 1984 r. na Politechnice Śląskiej, w 1990 r. na Politechnice Poznańskiej i później na Politechnice Wrocławskiej.

Informatyka stała się modna i chętnych do studiowania było wielu. Ale rozwój postępował szybko, więc niezależnie od rosnącej z roku na rok liczby absolwentów zawsze ich brakowało i brakuje do dzisiaj. W 2017 r. mieliśmy ok. 400 tys. osób pracujących na stanowiskach określanych jako informatyczne. Rocznie studia wyższe na kierunkach informatycznych kończy 35 tys. absolwentów, a rynek pracy stale szacuje niedobór w wysokości od 30 do 50 tys. W krajach Unii Europejskiej wykazuje się brak 700 tys. specjalistów.1

Ta luka była częściowo wypełniana przez samouków i pasjonatów bez oficjalnych dyplomów. Potrzeby były tak duże, że czasem wystarczyła znajomość podstaw obsługi komputera, żeby zostać zatrudnionym na stanowisku informatyka. I na ogół po jakimś czasie takie osoby, zmuszone do rozwiązywania praktycznych problemów, do tego stanowiska dorastały. Motywowała ich ciekawa praca i niezłe finanse. Do dziś informatycy są w czołówce rankingów najlepiej zarabiających grup zawodowych.

Informatyk z okienka

Aby sprostać krajowemu zapotrzebowaniu ruszył we wczesnych latach 70. Telewizyjny Kurs Informatyki przygotowany przez Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Informatyki. Jak na tamte czasy była to forma nowatorska: nagrywało się wideo z wykładami nadawanymi przez TVP, które można było potem odtwarzać na magnetowidach polskiej produkcji. Towarzyszyły im skrypty poradników zawodowych, przygotowane przez wybitne postaci polskiej informatyki.

Cel był szerszy, bo nie chodziło tylko o edukację informatyków, ale o przeszkolenie całej kadry technicznej wiodących przedsiębiorstw. Żeby wszyscy wiedzieli czym jest informatyka i wspierali jej wprowadzanie. Pracownik Zakładów Cegielskiego w Poznaniu opisuje, jak to funkcjonowało:

- Nagrywanie odbywało się na taśmy na szpulach (system reel-to-reel), nie było jeszcze kaset. Był elektronik, który się na tym znał i jego obowiązkiem było nagrywanie z telewizora wszystkich programów. Ten sam człowiek odtwarzał potem te programy w trakcie zajęć dla poszczególnych grup uczestników. W całych Zakładach przeszkolono w ten sposób kilkaset osób - zajęcia odbywały się popołudniami i wieczorami (po godzinach pracy) w salce szkoleniowej, gdzie był zestaw magnetowid-telewizor. Udział był obowiązkowy dla całego kierownictwa do poziomu majstrów i kierowników rozdzielni i ich zastępców. Oprócz tego zajęcia były otwarte dla chętnych, których też było sporo, szczególnie z dyrekcji. Nie pamiętam, czy był jakiś rodzaj sprawdzianu/egzaminu na koniec, ale uczestnicy dostawali świadectwa ukończenia.

Chcemy współdecydować

Informatyków przybywało i w tej grupie zawodowej pojawiła się naturalna potrzeba zrzeszania. W niewielkim stopniu dla zabezpieczenia jej profesjonalnych lub finansowych interesów. Głównie chodziło o współdecydowanie o kierunkach rozwoju branży. O przynajmniej jakiś śladowy merytoryczny udział w decyzjach podejmowanych przez dyletantów z partyjnych komitetów.

Próby założenia zawodowego stowarzyszenia odbijały się jednak od administracyjnego betonu. - Po co wam własna organizacja; jest przecież tyle innych, do których można się zapisać. Czemu, na przykład, nie moglibyście stworzyć koła informatycznego przy Towarzystwie Przyjaźni Polsko-Radzieckiej. Moglibyście wtedy często jeździć na wycieczki do Kraju Rad i przy okazji uczyć się z bogatych doświadczeń towarzyszy radzieckich. Pojedziemy przy innej okazji.

Na szczęście otworzyło się krótkotrwałe okienko swobody. Podczas „festiwalu Solidarności” tworzenie związków i stowarzyszeń stało się dużo łatwiejsze. Zatem teraz, albo nigdy.

- Informujemy o pierwszym zebraniu grupy informatyków, którego celem były przygotowania organizacyjne do założenia własnego stowarzyszenia. Jego członkowie przyjęli nazwę dla powstającej organizacji. Ma ona brzmieć: Polskie Towarzystwo Informatyczne... Dyskutowano nad najwłaściwszym doborem reprezentantów środowiska informatycznego na zjazd założycielski… Ponieważ nie dysponujemy obecnie żadnymi środkami finansowymi, zwołanie walnego zjazdu przedstawicieli profesji szacowanej na kilkadziesiąt tysięcy osób (statystyka podaje, że liczba ośrodków informatyki zbliża się do 2 tysięcy) nie mogło być brane pod uwagę. Zdecydowano zatem, że zaprosi się na zjazd grupę stu kilkudziesięciu osób, dbając by była ona reprezentatywna dla wszystkich krajowych ośrodków i specjalności zawodowych.2 pisał na łamach miesięcznika "Informatyka" uczestnik tamtego spotkania podpisujący się inicjałami mh.

Zjazd odbył się 23 maja 1981 r. Udało się nawet chałupniczą metodą wyprodukować marnej jakości znaczek dla delegatów z literami PTI wpisanymi w rozpoznawalny przez wszystkich zarys karty dziurkowanej. To był gorący dzień również temperaturowo, a klimatyzacja w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie była tak samo mało wydajna, jak obecnie. Spoceni delegaci reprezentujący uczelnie, instytuty naukowo-badawcze, ośrodki obliczeniowe, administrację i firmy przemysłowe wybrali zarząd towarzystwa. Pierwszym prezesem PTI został prof. Władysław M. Turski.

Nowe stowarzyszenie szybko rozwinęło swoją aktywność. W 1981 r. działały już sekcje: Baz Danych, EMC IBM, Sieci Komputerowej, Sprzętu Mikroprocesorowego, Grafiki Komputerowej oraz komisje: Stopni Specjalizacyjnych, Biblioteczna, Wydawnicza oraz Szkoleń.

Tort generalski

W kolejnych latach PTI rozwijało swoją działalność, a liczba członków szybko rosła. Torty generalskie z firmy A. Blikle uświetniały wstąpienie tysięcznego i dwutysięcznego członka. Do PTI bowiem od początku należał informatyk prof. Andrzej Jacek Blikle, który w latach 1987-93 był jego prezesem. Do dzisiaj PTI pozostaje największą, aktywnie działającą w kraju organizacją skupiającą zawodowych informatyków.

W owym czasie nie była to jedyna niezależna inicjatywa obywatelska, jednak dość istotnie różniąca się od większości ówczesnych zamierzeń oddolnych. PTI od początku konsekwentnie było - i nadal jest - organizacją całkowicie apolityczną. Co nie znaczy, że potulnie zajmowała się wyłącznie technicznymi aspektami swojej branży. Oto stanowisko Zarządu Głównego ogłoszone w trudnym roku 1984:

- Formułując zasady polityki państwa wobec informatyki, należy pamiętać o podstawowej przyczynie niepowodzeń wszystkich dotychczasowych planów i programów rządowych w tej materii. Przyczyną tą zawsze było przedwczesne rozpisanie planu na wiele szczegółowych zadań dla różnych resortów, instytucji i organizacji — planu, który nie wynikał z uprzednio przyjętych celów nadrzędnych… Jeśli nawet program informatyki miał początkowo jakąś myśl przewodnią, rozpływała się ona nieuchronnie w powodzi niespójnych korekt i modyfikacji zadań cząstkowych. Nie było więc nie tylko optymalnego, lecz wręcz żadnego całościowego sterowania rozwojem informatyki; było natomiast mnóstwo działań przynoszących te czy inne zyski poszczególnym realizatorom. Pod hasłem „rozwój polskiej informatyki” kwitły partykularyzmy resortowe i branżowe; brak konkretnych celów integrujących prowadził, silą rzeczy, do chaosu i braku globalnego postępu.

W tym samym roku PTI zwróciło się do Głównego Urzędu Ceł z prośbą o zaniechanie wymagania specjalnych zezwoleń na przywóz do Polski komputerów osobistych i domowych. Reakcja Prezesa Urzędu była szybka: - Urzędy celne otrzymały dyspozycje udzielania „z urzędu”, tj. w trakcie odprawy celnej i bez wymagania wniosków zainteresowanych, pozwoleń na przywóz komputerów „osobistych” i komputerów „domowych”.

PTI z powodzeniem postulowało wprowadzania elementów informatyki do szkolnictwa średniego i podstawowego. Świadczy o tym list podsekretarza stanu w Ministerstwie Oświaty i Wychowania z 1986 r.: (...) uprzejmie informuję, że resort oświaty i wychowania z wdzięcznością przyjmuje inicjatywę Polskiego Towarzystwa Informatycznego i serdecznie dziękuje za przekazany szkołom sprzęt informatyczny. Ministerstwo Oświaty i Wychowania bardzo sobie ceni dotychczasową współpracę z Polskim Towarzystwem Informatycznym. Efektem tej współpracy jest program nauczania przedmiotu „elementy informatyki” oraz „program powszechnej edukacji informatycznej” (…) Wyrażam nadzieję, że problemy związane z edukacją informatyczną będziemy jak dotychczas rozwiązywać w ścisłej współpracy i z pożytkiem dla młodego pokolenia.

Związane z informatyką akty prawne oraz strategie rozwoju tej branży były i są do tej pory z Towarzystwem rutynowo konsultowane. Warto przy tym wspomnieć, że kluczową strategię rozwoju informatyki i jej zastosowań w odzyskanej Rzeczypospolitej Polskiej opracował dla rządu premiera Tadeusza Mazowieckiego w 1991 r. właśnie zespół PTI.

1. Sprawozdanie Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Informatycznego z działalności Towarzystwa w roku 2017

2. Polskie Towarzystwo Informatyczne, Informatyka, 2/1981

 

 

 

 

 

 

 

Poradnik zawodowy Telewizyjnego Kursu Informatyki i sprzęt do odtwarzania wykładów

 

 

 

 

 

Znaczek zjazdowy

 

Komentuje Waldemar Rukść

Przegląd Techniczny Gazeta FacebookPrzegląd Techniczny Gazeta LinkedIn
eNOT.pl - Portal Naczelnej Organizacji Technicznej | eNOT.pl